Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Marta (1898).djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Robert wezwał na pomoc śmiałość, która od czasu popełnionej zbrodni tak wiernie mu służyła.
— Ależ — odezwał się żywo — chociaż ta biedna kobieta niewidoma nie jest w stanie wskazać mordercy Ryszarda, może przynajmniej podać jego rysopis zapewne?
Weronika, słysząc głos Roberta, drgnęła raptownie.
— Kto to mówi? — zapytała ze wzruszeniem.
Tym razem odpowiedział sędzia śledczy:
— To pan Robert Verniere, brat Ryszarda Verniere, który przyjechał z zagranicy do Paryża na pogrzeb, ażeby zarazem uchronić synowicę swą od nędzy i pomódz do pomszczenia nieszczęśliwej ofiary, dla której czuł wielkie przywiązanie.
Weronika nie wiedziała, że wielki przemysłowiec ma brata niegodnego i odrzuconego.
Ryszard (pomimo umyślnych zapewnień, jakie czynił Klaudyusz Grivot swemu wspólnikowi, którego chciał popchnąć do stanowczych kroków) nie wymieniał nigdy imienia Roberta, które go słusznie przejmowało najgłębszą pogardą.
O Robercie pani Sollier słyszała tylko od Magloira, który jej opowiedział o jego przyjeździe do Paryża i o jego szlachetności w postępowaniu względem interesów synowicy.
Dlatego, pomimo podobieństwa jego głosu z głosem rzekomego Frytza Leymana, niepodobna było jej podejrzewać, że się znajduje wobec mordercy Ryszarda Verniere.
Dlatego też na pytanie Roberta: