Cud na Nowolipkach
Cud na Nowolipkach – wydarzenie[wymaga doprecyzowania], do którego miało dojść po raz pierwszy 7 października 1959 w kościele św. Augustyna w Warszawie.
1959
[edytuj | edytuj kod]Według relacji świadków doszło tam do ukazania się w godzinach wieczornych tak zwanej Matki Bożej Muranowskiej Współczującej Miłosiernej, której świetlista postać pojawiła się na tle pozłacanej kuli znajdującej się u podstawy krzyża wieńczącego dach świątyni. Matka Boska ukazywała się po raz pierwszy w środę 7 października, nie ukazała się dnia następnego, po czym ukazywała się przez kolejne 20 dni, ściągając ok. 35 tysięcy wiernych z całej okolicy oraz zastępy funkcjonariuszy milicji, którzy kierowali ruchem. Proboszcz parafii poinformował o całym zdarzeniu kurię metropolitarną, która wydała specjalny komunikat stwierdzający, iż domniemany cud jest zjawiskiem naturalnym.
Manifestacje religijne w centrum stolicy nie były ówczesnej władzy na rękę, tym bardziej że przybierały charakter polityczny oraz antysocjalistyczny - jak odnotowali tajniacy, rozmodlony tłum śpiewał m.in. pieśń religijną „My chcemy Boga”, w której padały słowa: „My chcemy Boga w książce, w szkole...”.
Służba Bezpieczeństwa dostrzegła też, że pod kościół zaczęły podjeżdżać limuzyny z numerami dyplomatycznymi, które przysyłali ambasadorzy państw zachodnich, aby zweryfikować plotki o manifestacji religijnej w centrum stolicy socjalistycznego w końcu kraju. Pod kościołem widziano m.in. samochody z ambasad USA i Izraela.
Dla władz komunistycznych nieprzyjemne musiało być to, że cud wydarzył się w kościele na Nowolipkach, jednej z bardziej rozpoznawalnych wówczas stołecznych świątyń.
Na słynnym zdjęciu, które obiegło świat, widać było samotny kościół z wieżą wystający z morza ruin getta. Jeszcze w latach 50. legenda cudownie ocalałej z wojennej pożogi świątyni podsycała wiarę w jej nadprzyrodzone właściwości.
W końcu władze zdecydowały się na pomalowanie zwieńczenia, ale robotnicy, którzy wdrapali się na wieżę, fatalnie dobrali farbę i już następnego dnia spłukał ją deszcz. Wydarzenie to umocniło wiarę w nadprzyrodzoną moc, która czuwa nad kościołem i torpeduje działania bezpieki.
Powtórne malowanie przyniosło spodziewany przez władze efekt, ale tłum udało się rozproszyć dopiero dzięki aresztowaniom - tajniacy i milicjanci zamknęli w sumie 766 osób, z czego 375 przyjechało z innych rejonów kraju. Wśród nich było wielu duchownych.
1970
[edytuj | edytuj kod]29 października 1970 r. o godz. 19.30 do Komendy Stołecznej zadzwonił podpułkownik Wojska Polskiego[kto?] i opowiedział dyżurnemu, że naprzeciwko jego kamienicy przy ul. Nowolipki 23 na warszawskim Muranowie, pod kościołem św. Augustyna, zebrały się kobiety i wpatrują się w odbicia świateł ulicznych w wieży kościoła[1].
Zarządzona przez Wydział III (zwalczanie opozycji) i Wydział IV (zwalczanie Kościoła) Służby Bezpieczeństwa operacja „Wieża” okazała się skuteczna i do powtórki wydarzeń z lat 50. nie doszło, choć i tym razem walce z cudem towarzyszyły nieprzewidziane kłopoty.
11 lat po wydarzeniach 1959 r. tłum na Nowolipkach nie był aż tak wielki, milicjanci dysponowali już bowiem podręcznikiem ze szczegółową instrukcją, jak postępować w przypadku zjawisk nadprzyrodzonych. Publikacja nosiła tytuł „Niektóre problemy pracy polityczno-operacyjnej związanej z występowaniem rzekomych cudów” i została wydana (tylko do użytku wewnętrznego) przez Departament Kadr i Szkolenia MSW w 1966.
O godz. 22.30 do drzwi księdza Mieczysława Jabłonki, proboszcza parafii św. Augustyna, zapukał ppłk Jerzy Kwil, naczelnik Wydziału IV Komendy Stołecznej. W tym samym czasie milicjanci przywieźli do komendy inżyniera z firmy Mostostal, który miał powiedzieć, jaką farbą należy pomalować zwieńczenie wieży kościelnej - kolor i rodzaj mogły się okazać kluczowe do utrzymania spokoju w Warszawie.
31 października ekipa mająca zamalować zwieńczenie wieży była gotowa do wykonania zadania. W trakcie pracy okazało się, że kosz, w którym miał pracować malarz, ma nieodpowiednie uchwyty. Dopiero 3 listopada o godz. 6 rano robotnicy pojawili się na dachu 70-metrowej wieży, gdzie po farbie z 1959 r. nie było już śladu.
Malowanie zwieńczenia wieży zakończono po ponad 6 i pół godziny pracy. Tak jak 11 lat wcześniej, deszcz zmył świeżą farbę (choć nałożono dwie warstwy). W komendzie od razu zapadła decyzja o powtórnym malowaniu. Tym razem zwieńczenie miało być pociągnięte odporną na deszcz i słotę farbą okrętową z domieszką trocin.
Podczas drugiego malowania malarz pracujący w koszu na wysokości 70 m igrał ze śmiercią - cały czas lał deszcz, zwieńczenie było mokre, a silny wiatr odrywał farbę od pędzla, uniemożliwiając jej nakładanie. Milicja nie przerwała operacji, a decydenci uznali, że jeśli malarz nie daje rady pędzlem, to ma nakładać farbę rękami.
Członkowie sztabu obserwowali to wszystko przez lunetę z Komendy Stołecznej w pałacu Mostowskich i przez radio instruowali robotników, gdzie mają nałożyć grubszą warstwę farby i gdzie jeszcze widać niedoróbki. Na koniec dowódca akcji nakazał pomalować kołnierz i wieżyczkę na szczycie zwieńczenia, a w ostatniej chwili dostrzegł przez lunetę plamę, lecz zziębnięty malarz wytłumaczył, że to tylko załamanie blachy.
Gdy ekipa zeszła z wieży, akcja „Wieża” dobiegła końca, a ludzie przestali się zbierać pod kościołem. W zielonkawym, matowym zwieńczeniu nie odbijały się już żadne światła.
W zakończeniu raportu z przebiegu operacji napisano, że klucz do wieży milicja oddała proboszczowi kościoła św. Augustyna, ale drugi, dorobiony, pozostał do dyspozycji Wydziału IV.
Ostatecznie farbę usunięto w 1995[2].
Dokumentacja
[edytuj | edytuj kod]Tematem tym interesował się polski fotograf Tadeusz Rolke, któremu jednak uniemożliwiono dokumentację zjawiska dla francuskiego tygodnika „Paris Match”.
W grudniu 2012 r., ukazała się książka Witolda Dąbrowskiego – „Cud na Nowolipkach. Objawienie w kościele św. Augustyna w 1959 roku w Warszawie” (ISBN: 978-83-935096-0-7).
Przypisy
[edytuj | edytuj kod]- ↑ Jakub Chełmiński, „Cud na Nowolipkach”. m.wyborcza.pl. [zarchiwizowane z tego adresu (2014-04-29)]., Gazeta Wyborcza z dn. 2014-04-28
- ↑ Piotr Otrębski. Znak nadziei z Nowolipek. „Skarpa Warszawska”, s. 50, kwiecień 2016.
Bibliografia
[edytuj | edytuj kod]- Kronika Parafialna Kościoła św. Augustyna w Warszawie
- 100 lat kościoła św. Augustyna, Alfa-Wero, Warszawa, 1997 r., ISBN 83-902006-7-8
- Kazimierz Rudnicki, „Światło tworzy świętą postać cz.2” w „Nasza Parafia Matki Bożej Królowej Aniołów” nr 11 (385) 12 marca 2006
- Mariola Szczyrba, „Wrocław: Rolke, czarodziej fotografii” na stronie Kulturaonline.pl. kulturaonline.pl. [zarchiwizowane z tego adresu (2016-03-04)]. (2007-04-05)