Folgen

  • W dzisiejszym odcinku, z okazji okrągłego jubileuszu, odcinka numer 200, postanowiliśmy zrobić coś innego - zamiast opowiadać o tegorocznej kampanii wyborczej, zmieniających się sondażach i tym wszystkim, co nawet nas już trochę męczy, przygotowaliśmy coś rozrywkowego: teleturniej. Cztery kategorie - prezydenci, wybory, stany i popkultura; po sześć pytań w każdej; Łukasz przepytuje Piotra, Piotr - Łukasza.

    Zaskakujące pytania, nieoczywiste odpowiedzi, dużo pastusiakowania i bezużytecznych informacji, dzięki którym zabłyśniecie w towarzystwie - zapraszamy!

  • I już jesteśmy po debacie Harris-Trump. Dodajmy, że prawdopodobnie po ostatniej debacie tych kandydatów w kampanii. Jak nam się podobało?

    Zapraszamy do posłuchania nowego Tętna Pulsu Podkastu Amerykańskiego!

    Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na: ➡︎ https://patronite.pl/podkastamerykanski

  • Fehlende Folgen?

    Hier klicken, um den Feed zu aktualisieren.

  • Kamala Harris nie jest debiutantką w wyścigu o prezydenturę. Po raz pierwszy wystartowała w 2019 roku. Zaczęło się dobrze - na inauguracyjny wiec w Oakland przyszło więcej osób niż na inauguracyjny wiec Baracka Obamy. Dla Partii Demokratycznej - pogrążonej w smutku po przegranej z Donaldem Trumpem w 2016 roku - Harris była symbolem nowego pokolenia i nowej nadziei. Nadzieje samej Harris dość szybko się jednak rozwiały. Z kampanii prawyborczej wycofała się już w grudniu 2019 roku, zanim odbyły się pierwsze prawybory.

    Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na: ➡︎ https://patronite.pl/podkastamerykanski

    Dziś najczęściej można przeczytać, że przyczyną porażki była niewiarygodność kandydatki, która widząc przesuwanie się partii w lewo, głosiła poglądy, w które niekoniecznie wierzyła. Kariera zawodowa Harris - prokuratorki okręgowej w San Francisco i prokuratorki generalnej stanu Kalifornia - nie pasowała do ówczesnych oczekiwań elektoratu. Harris, zamiast przedstawiać swoje poglądy elektoratowi, próbowała kopiować poglądy elektoratu.

    Potem przyszedł sukces w postaci nominacji wiceprezydenckiej i wspólnej z Bidenem wygranej w wyborach. Ale początki kariery w Białym Domu były równie trudne - niskie wskaźniki poparcia, słabe występy w mediach i brak sukcesów w dziedzinach, które jej powierzono.

    W tym odcinku przypominamy jak przebiegała kariera Kamali Harris, jakie poglądy głosiła jako prokuratorka, jakie w 2019 roku, a jakie głosi teraz. I tłumaczymy jak to się stało, że polityczka mająca za sobą nieudaną kampanię prezydencką, dziś budzi taki entuzjazm wyborców Partii Demokratycznej.

  • Od lat 80. XX wieku w amerykańskich wyborach występuje tzw. „gender gap”: kobiety chętniej głosują na Demokratów, mężczyźni na Republikanów. Różnice te tylko się pogłębiają – w 2020 roku Bidena poparło aż 57 procent głosujących kobiet, a w tym roku różnica będzie zapewne jeszcze większa: Demokratów reprezentuje kobieta, a jednym z głównych tematów kampanii jest dostęp do aborcji.

    A co z mężczyznami? Kryzys męskości jest faktem: w szkole chłopcy radzą sobie gorzej, niż dziewczynki; w życiu dorosłym mężczyźni popełniają samobójstwa prawie czterokrotnie częściej, niż kobiety. Mężczyźni, zwłaszcza młodzi, mają coraz częściej poczucie, że są dyskryminowani ze względu na swoją płeć. Konserwatyści przyjmują takich wyborców z otwartymi ramionami, oferując im reakcyjną wizję i mamiąc nierealną wizją powrotu do tradycyjnych ról płciowych i społecznych. Lewica z kolei długo ignorowała męski elektorat, nie chcąc albo nie potrafiąc zaproponować mu czegoś atrakcyjnego.

    Tegoroczne wybory oferują jednak dwie radykalnie odmienne wiz męskości. Z jednej strony J. D. Vance, który pomstuje na „bezdzietne kociary”, krytykuje polityków i nauczycieli niemających biologicznych dzieci, chce bronić tradycyjnej męskości rzekomo atakowanej przez radykalną lewicę. Z drugiej Tim Walz – trener, nauczyciel, sojusznik kobiet i osób LGBT, uśmiechnięty tata z Minnesoty, który pokazuje męskość łączącą w sobie tradycję z nowoczesnością. Która z tych wizji spodoba się Amerykanom?

  • Wracamy po miesięcznej przerwie wakacyjnej, żeby opowiedzieć Wam o tym, co wydarzyło się w kampanii prezydenckiej – zwłaszcza na zakończonej właśnie konwencji Partii Demokratycznej w Chicago, gdzie Kamala Harris i Tim Walz oficjalnie odebrali nominacje swojej partii.

    Jak pożegnano Joego Bidena? Jakie były główne tematy konwencji? Dlaczego Demokraci wkraczają przy tym na terytorium, które do tej pory zajmowali Republikanie i czy robią to umiejętnie? Kto jest „zwykły”, a kto „dziwny”? Co oznacza „wolność”? A przede wszystkim – jak Walz i Harris zaprezentowali się wyborcom?

    Porozmawiamy o tym, które przemówienia się nam podobały, a które mniej, na kogo w partii warto zwrócić uwagę, a także których wystąpień dobrze posłuchać sobie na YouTubie samemu. Zastanowimy się także, jak z „Kamalomanią” próbuje sobie radzić Donald Trump i czy aby na pewno nie żałuje wyboru J. D. Vance’a.

    A na koniec: Robert F. Kennedy Jr. kończy swoją kampanię i popiera Trumpa – czy to zmieni dynamikę wyścigu?

    Posłuchajcie!

  • Nie Josh Shapiro, nie Mark Kelly, ale Tim Walz będzie kandydatem Demokratów na stanowisko wiceprezydenta. Dlaczego Kamala Harris wybrała gubernatora Minnesoty, polityka o którym jeszcze parę tygodni temu mało kto słyszał? I dlaczego w partii wszyscy wydają się tym wyborem zachwyceni?

  • Przed przerwą wakacyjną dokonujemy dla was podsumowania kolejnego niesamowitego tygodnia - po tym, jak Joe Biden ogłosił, że rezygnuje z walki o drugą kadencję, w Partii Demokratycznej zagościło to, czegośmy dawno tam nie widzieli: entuzjazm, energia, wiara w to, że wygrana w listopadzie jest możliwe.

    Cała partia natychmiast zjednoczyła się wokół Kamali Harris, która z pierwszej wiceprezydentki w historii Stanów Zjednoczonych ma szansę stać się także pierwszą prezydentką.

    Wpłaty na kampanię biją rekordy, zgłaszają się wolontariusze, a przede wszystkim nowe sondaże pokazują, że kluczowe stany znowu są w grze. Czy to entuzjazm wobec nowej sytuacji i nowej narracji, czy wobec kandydatki?

    Jak Republikanie próbują sobie poradzić z zupełną zmianą narracji tej kampanii, jak wyglądają ataki na nową kandydatkę - i jak swoją kampanię próbuje ustawić Kamala Harris? Czy to, co jej zaszkodziło w demokratycznych prawyborach cztery lata temu, może jej pomóc w roku 2024?

    Tłumaczymy Wam też o co chodzi z tymi wszystkimi memami: z kolorem jaskrawozielonym, z kokosami, „kontekstem” i „nieobciążeniem przez to, co było”. Dowiecie się wreszcie dlaczego „Kamala is brat”, a ludzie Trumpa zapewniają, że były prezydent zdecydowanie nie jest „brat”.

    Do usłyszenia za miesiąc!

  • Joe Biden zrezygnował z ubiegania się o reelekcję.

    Prawie równo miesiąc po katastrofalnym występie w debacie, po tygodniach zakulisowych przekonywań, publicznych apeli, fatalnych sondaży i odpływu darczyńców, Biden wreszcie się ugiął i wydał oświadczenie – nie zostanie partyjnym nominatem na sierpniowej konwencji.

    Kto go zastąpi? Wszystko wskazuje na to, że będzie to wiceprezydentka Kamala Harris – poparł ją Biden, kolejni politycy partii deklarują swoje wsparcie. Cóż to za kampania wyborcza, nie zapomnimy jej nigdy!

    Posłuchajcie!

  • Cóż to był za tydzień w amerykańskiej polityce. W sobotę na wiecu w Pensylwanii zamachowiec postrzelił Donalda Trumpa, który, ranny, uniósł w górę zakrwawioną pięść - tak powstało zdjęcie, które już przeszło do historii. Jak obie strony partie - Demokraci i Republikanie - zareagowali na wezwania do „obniżenia temperatury” sporu politycznego?

    W poniedziałek mianowana przez Trumpa sędzia nieoczekiwanie oddaliła w całości sprawę o ukrywanie przez niego ściśle tajnych dokumentów, dając mu fantastyczny sukces w pierwszym dniu republikańskiej konwencji.

    Opowiadamy o tym, co wydarzyło się przez cztery dni w Milwaukee, gdzie Partia Republikańska urządziła pokaz jedności - wszyscy, nawet niegdysiejsi przeciwnicy Donalda Trumpa, zapewniali o swojej lojalności i uczestniczyli w jego koronacji, namaszczeniu go na kandydata. Co mówił Trump? Czy tragiczne doświadczenie rzeczywiście go zmieniło? Czy faktycznie będzie teraz kandydatem jedności ponad podziałami?

    Na swojego wiceprezydenta wybrał J. D. Vance’a, 40-letniego senatora z Ohio i autora „Elegii dla bidoków”, niegdysiejszego wroga, który stał się jednym z jego najzagorzalszych sojuszników. Zastanawiamy się czy był to dobry wybór i co mówi on o Trumpie, strategii jego kampanii i przyszłości ruchu MAGA.

    Wreszcie na koniec zaglądamy do Demokratów, gdzie - jak się wydaje - Joe Biden jest bliżej decyzji o ustąpieniu i nieubieganiu się o drugą kadencję.

    Posłuchajcie, bo jest o czym!

  • Dobiegł końca szczyt NATO w Waszyngtonie. Zamiast jednak świętować 75 lat Sojuszu, wszyscy skupiali się na nadchodzących wyborach prezydenckich w USA. Z jednej strony osłabiony Joe Biden, który musi na każdym kroku udowadniać, że będzie zdolny kierować Ameryką - i amerykańską polityką zagraniczną - przez następne cztery lata.
    Opowiadamy o tym, jak wypadła kluczowa konferencja prasowa Bidena w której miał odpowiadać na pytania dotyczące NATO, ale musiał mierzyć się z pytaniami o swój wiek, sprawność i swój udział w wyborach.
    Z drugiej strony Donald Trump, który nigdy nie krył swojego sceptycznego nastawienia wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ponieważ jednak jego szanse na powrót do Białego Domu wzrosły, sojusznicy usiłują wybadać co tak naprawdę Trump i jego ludzie uważają na temat NATO i dalszego pomagania Ukrainie.
    Przyglądamy się temu, co mówią i piszą ludzie, którzy w ewentualnej administracji Trumpa mają odpowiadać za politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. I znajdujemy pełne spektrum poglądów: od chęci wyjścia z NATO i porzucenie Ukrainy, przez „uśpione NATO”, po NATO wzmocnione, rozszerzone i sięgające Pacyfiku.
    Czy coś da się z tego wyczytać? Posłuchajcie!

  • Minął tydzień od pierwszej debaty prezydenckiej i nie milkną spekulacje na temat tego, jakie konsekwencje dla Joego Bidena będzie miał ten katastrofalny występ. Wyniki sondaży są jednoznaczne: większość Demokratów chce, żeby się wycofał. Póki co jednak tylko garstka polityków Partii Demokratycznej otwarcie wzywa prezydenta do wycofania się z wyścigu. Politycy wagi ciężkiej wysyłają nieco subtelniejsze sygnały. Media donoszą jednak, że zniecierpliwienie narasta między innymi wśród dużych darczyńców, którzy chcą wprowadzenia „dembargo”, czyli wstrzymania przelewów dla Partii Demokratycznej, jeśli ta nie zmieni kandydata.
    Sam Biden miał powiedzieć w prywatnej rozmowie, że o jego kandydaturze zdecydują najbliższe dni. Na razie nie robi jednak wiele, by tę kandydaturę uratować. Po nieszczęsnej debacie wystąpił publicznie zaledwie kilkukrotnie i to zwykłe odczytując krótkie, przygotowane wcześniej przemówienia. Trudno w ten sposób uspokoić wyborców.
    Skoro Trump jest tak niebezpieczny, to czy Demokraci mogą ryzykować wystawienie tak osłabionego kandydata? Czy rzeczywiście zmiana na tym stanowisku byłaby większym ryzykiem, niż próba nowego otwarcia? Tym bardziej, że Sąd Najwyższy - otworzywszy drzwi na oścież do imperialnej prezydentury - właśnie sprawił, że ewentualny powrót Trumpa do Białego Domu będzie jeszcze większym zagrożeniem dla amerykańskiej demokracji.

  • Wbrew temu, co może się wydawać, debaty prezydenckie nie są aż tak starą i uświęconą tradycją. Nie one też decydowały o tym, który kandydat ostatecznie zasiadł w Białym Domu. Ani podkrążone oczy Nixona w słynnej debacie z Kennedym w roku 1960, ani riposty Reagana, ani spoglądanie na zegarek przez Busha seniora, ani głośne wzdychanie Ala Gore’a – żadna z tych rzeczy nie była kluczowa dla ostatecznego rezultatu głosowania.

    Tym razem jednak mieliśmy chyba do czynienia z debatą, która wywrze kolosalny wpływ na całą kampanię. Oba sztaby obeszły Komisję Debat Prezydenckich i dogadały się same – zorganizowawszy najwcześniejszą debatę w historii, jeszcze zanim Trump i Biden zostali oficjalnie kandydatami swoich partii. Po raz pierwszy od 64 lat debata odbyła się bez udziału publiczności i z wyciszaniem mikrofonu osoby, która w danej chwili nie mówi. Wydawało się, że będzie to korzystne raczej dla Bidena, któremu Trump nie będzie mógł przerywać i który będzie mógł bardzo wcześnie zaprezentować się Amerykanom jako człowiek trzymający rękę na pulsie, krzepki i ogarnięty. A jak wyszło?

    Siedliśmy do rozmowy tuż po debacie i dzielimy się przemyśleniami na gorąco, tuż po tym, jak Joe Biden wypadł naprawdę fatalnie, gorzej, niż to wszyscy podejrzewali – włącznie z Republikanami, którzy przecież zawiesili poprzeczkę naprawdę nisko. Zastanawiamy się co teraz – czy Demokraci mogą jeszcze coś zrobić?

  • W dzisiejszym odcinku kończymy temat ruchu na rzecz praw obywatelskich Afroamerykanów. Opowiemy co się wydarzyło po tym, jak w 1964 roku Lyndon Johnson podpisał przełomową ustawę, która zdelegalizowała segregację - dlaczego napięcia społeczne się nie zmniejszyły, a Afroamerykanie wciąż protestowali.

    Dowiecie się dlaczego to właśnie w Selmie, w Alabamie, odbyły się trzy pokojowe marsze? Co się wydarzyło w „krwawą niedzielę”, a co w „zawrotny wtorek”? Co takiego powiedział w swoim orędziu Johnson i co przewidywała ustawa o prawach wyborczych, którą podpisał w sierpniu 1965 roku? I dlaczego tydzień później w Los Angeles wybuchły ogromne protesty czarnych mieszkańców miasta?

    Głównym bohaterem dzisiejszego odcinka jest jednak Martin Luther King, pastor baptystów i jeden z głównych liderów ruchu na rzecz praw obywatelskich, bohater wielkiej - i znakomitej - biografii autorstwa Jonathana Eiga, która właśnie ukazała się po polsku („King. Biografia”, Wydawnictwo Znak Horyzont, tłum. Tomasz Markiewka).

    King: pełen sprzeczności, dla niektórych zbyt radykalny, dla innych zbyt umiarkowany; partner Johnsona i jego nieprzyjaciel; nagrodzony pokojową nagrodą Nobla, znienawidzony przez szefa FBI, który usiłował go zniszczyć i skompromitować; człowiek ogromnie niedoskonały, a jednak doskonały lider na swoje czasy.

  • W tym roku mija 70 lat od przełomowego wyroku Sądu Najwyższego, zakazującego segregacji w szkołach publicznych.

    Co stało się potem? 2 lipca będziemy obchodzili kolejną ważną rocznicę w historii walki o prawa obywatelskie - minie 60 lat od kiedy prezydent Lyndon Johnson podpisał Ustawę o Prawach Obywatelskich - Civil Rights Act. Co zawierała? Między innymi zakazywała segregacji i dyskryminacji w prywatnych przedsiębiorstwach - hotelach, restauracjach, barach, kinach czy teatrach - ale także w miejscach użyteczności publicznej, w tym szkołach.

    Jak to możliwe, że dekadę po słynnym wyroku potrzebna była kolejna ustawa? W tym odcinku opowiadamy jak wyglądała walka o prawa obywatelskie w latach 1954-1964. Dowiecie się Państwo m.in. kim byli Freedom Riders, jakie miasto nazywano Bombingham, dlaczego do stanu Arkansas prezydent Eisenhower musiał wysłać tysiąc żołnierzy, na czym polegały sit-ins, i jak łatwo na Południu można było zostać uniewinnionym od zarzutu morderstwa, nawet gdy wina nie budziła żadnych wątpliwości. Oczywiście pod warunkiem, że ofiarą był czarny Amerykanin.

  • Donald Trump jest jak Iga Świątek - też przekracza kolejne granice i ustanawia nowe rekordy, choć w odmiennej dyscyplinie.

    Najnowszym bezprecedensowym wydarzeniem z jego udziałem jest oczywiście werdykt nowojorskiej ławy przysięgłych, uznający Trumpa winnym wszystkich 34 zarzucanych mu przestępstw kryminalnych. Nigdy wcześniej żaden prezydent w historii USA nie był oskarżony o takie przestępstwa - siłą rzeczy Donald Trump jest też pierwszym uznanym za winnego. Wyrok usłyszy 11 lipca.

    Cztery dni później w Milwaukee odbędzie się czterodniowa konwencja Partii Republikańskiej, na której zostanie oficjalnie kandydatem tego ugrupowania w wyborach prezydenckich. Ma zatem szansę być pierwszym oskarżonym i skazanym byłym prezydentem, który wróci do Białego Domu.

    Bo mimo tych wszystkich zwrotów akcji publiczność obserwująca kampanię prezydencką pozostaje niewzruszona - sondaże zmieniają się w niewielkim stopniu. Dlaczego? Jak na wyrok zareagowali Republikanie? Jaką strategię przyjmą Demokraci? Jaki inny proces z nazwiskiem prezydenta na ławie oskarżonych przykuwa obecnie uwagę mediów?

    O tym wszystkim w odcinku opowiadającym co nowego i jeszcze do niedawna niewyobrażalnego dzieje się w amerykańskiej polityce.

  • 400 lat temu powstał Nowy Jork. Ale czy rzeczywiście wtedy? I czy rzeczywiście Nowy Jork? Ile jest prawdy w opowieści, że Peter Minuit zrobił najlepszy w historii interes na rynku nieruchomości i kupił od Lenapów całą wyspę za jedyne 24 dolary? Czy Indianie faktycznie przehandlowali Manhattan za jakieś bezwartościowe paciorki?
    Zapraszamy na odcinek o samych początkach nowojorskiej metropolii: o wielokulturowym i wieloreligijnym mieście kupców i piratów, rządzonym dyktatorsko przez jednonogiego menadżera.
    Dowiecie się czym były wampumy; co można było kupić za bobra, a co zmierzyć przy pomocy kija od miotły; co Joe Biden ma wspólnego z Nową Szwecją, a Polacy z Nowym Amsterdamem.

  • 17 maja 1954 roku Sąd Najwyższy jednomyślnie orzekł, że zasada „oddzielni, ale równi” w edukacji publicznej jest niezgodna z Konstytucją. Cofnął tym samym jeden z najbardziej niesławnych wyroków w historii amerykańskiego orzecznictwa, wcześniejszy o pół wieku Plessy v. Ferguson, który otworzył tamę do wprowadzenia na rasistowskich praw Jima Crowa.
    Amerykańskie Południe było krainą apartheidu – czarni i biali nie jeździli tymi samymi wagonami, gdzie indziej siadali w kinie, nie mogli korzystać z tych samych toalet, poidełek, książek w bibliotekach, gdzie indziej mieszkali i gdzie indziej chodzili do szkoły.
    W dzisiejszym odcinku opowiadamy o tym dlaczego w połowie wieku XX segregacja zaczęła się chwiać w posadach i dlaczego Sąd Najwyższy wydał taki, a nie inny wyrok. A także jak w praktyce wyglądała desegregacja amerykańskich szkół. Posłuchajcie o Lindzie Brown, „Dziewiątce z Little Rock” i Ruby Bridges, znanej ze słynnego obrazu Normana Rockwella.

  • Od zawsze powtarzamy, że w USA kampania wyborcza trwa nieustannie, ale przychodzą takie momenty, kiedy ten pędzący pociąg przyspiesza do naprawdę zawrotnej prędkości.

    W tym odcinku podsumowujemy najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne wydarzenia ostatnich tygodni. Zebrało się ich sporo. „New York Times” opublikował ciekawy sondaż badający poparcie dla dwóch głównych kandydatów w najważniejszych stanach. Nie wygląda on różowo dla urzędującego prezydenta, ale przestrzegamy przed słuchaniem tych, którzy już dziś mówią, że wiedzą jaki będzie wynik listopadowych wyborów.

    Kilka kilometrów od redakcji dziennika toczy się z kolei pierwszy w historii kraju proces kryminalny byłego prezydenta, a ława przysięgłych wysłuchuje zeznań m.in. byłej aktorki porno, która ze szczegółami opowiada o seksie z byłą głową państwa.

    Mało? Inny pretendent do Białego Domu, startujący jako niezależny Robert F. Kennedy Jr., poinformował, że jakiś czas temu został zainfekowany pasożytem, który zjadł mu… część mózgu. Mimo to nadal uważa, że jest najlepszym kandydatem do pełnienia najwyższego urzędu w państwie.

    W międzyczasie potencjalna kandydatka na wiceprezydentkę u boku Donalda Trumpa w wydanej właśnie autobiografii sama pochwaliła się tym, że zastrzeliła nazbyt krnąbrnego szczeniaka, co - przynajmniej na razie - zmniejszyło jej szansę na nominację wiceprezydencką. Jaki ma to wszystko ma wpływ na wspomniane sondaże? Posłuchajcie.

  • Nie da się w jednym odcinku opowiedzieć o całej mozaice rdzennych narodów i kultur Ameryki Północnej, dlatego zaczynamy nieregularną serię odcinków o Rdzennych Amerykanach w których opowiemy o ich historii i relacjach z kolonistami, a potem ze Stanami Zjednoczonymi.

    W pierwszym z odcinków dowiecie się, jak wyglądało życie Indian przed nadejściem Europejczyków. Dlaczego w ogóle mówimy o „Indianach” i czy to na pewno poprawne określenie? Ile jest prawdy w pojawiającej się niekiedy narracji, że rdzenni Amerykanie żyli w zgodzie z naturą i z samymi sobą, w harmonii i pokoju, nie znając wojen do czasu nadejścia kolonizatorów?

    Opowiemy o Konfederacji Irokezów, z jednej strony bezwzględnych i okrutnych wojowników, z drugiej prekursorów demokracji, którzy stworzyli w Ameryce egalitarne społeczeństwo. Opowiemy o zręcznej irokeskiej dyplomacji i o tym dlaczego ich imperium było w stanie rywalizować z przybyszami. I dlaczego projekt kolonizacji kontynentu amerykańskiego wcale nie musiał nieuchronnie zakończyć się zwycięstwem Europejczyków.

    A do tego: konie, psy-jelenie, „śmierdzące aligatory” i bobry, oczywiście.

  • 18 kwietnia, na prośbę rektorki nowojorskiego Uniwersytetu Columbia, policja usunęła miasteczko namiotowe, które w imię solidarności z Palestyńczykami wnieśli na kampusie uczelni jej studenci. Efekt był dokładnie taki, jak można się spodziewać – miasteczko na Columbii natychmiast wyrosło ponownie, a na uczelniach w całym kraju studenci zaczęli protestować w imię solidarności z kolegami i koleżankami z Nowego Jorku.

    Opowiemy Wam dziś o tych protestach, ale też o wcześniejszych – w latach 60., przeciw wojnie w Wietnamie i w latach 80., przeciw apartheidowi w RPA. W jaki sposób ta fala protestów jest do nich podobna, a czym się od nich różni? Jak pogodzić wolność słowa jednych studentów z komfortem drugich? Czy to w ogóle możliwe? Czy sednem protestu nie jest właśnie bycie uciążliwym? I czy uczelnie same nie zapędziły się w kozi róg, stawiając wcześniej komfort studentów ponad wszystko inne – w tym także ponad swobodę wypowiedzi?

    Dowiecie się też, jak na obecne protesty reagują obie partie: dlaczego Demokraci nie mogą dojść do porozumienia, zaś Republikanie robią wszystko, żeby pogłębić podziały wśród Demokratów i za wszelką cenę przywołać skojarzenia z rokiem 1968, w nadziei, że retoryka „prawa i porządku” przyniesie im zwycięstwo? I dlaczego obie strony popisują się przy tym hipokryzją?